Strona:Podróż Polki do Persyi cz. II.pdf/86

Ta strona została uwierzytelniona.

tylko nie pozwalają kobiecie zrozumieć zadań i obowiązków matki, nietylko rujnują przedwcześnie jej młodość i zdrowie — lecz jeszcze niejednokrotnie o śmierć ją przyprawiają. Bo jakkolwiek pod gorącem słońcem tej ziemi rozwija się ona fizycznie wcześniej, niż kobieta Zachodu, jednakże w 13-ym lub 14-ym roku życia nie jest stanowczo dojrzałą jeszcze do roli fizyologicznej, jaką jej narzucają, i przypłaca życiem gwałcenie praw organizmu.
Ta kobieta-dziecko odznacza się na punkcie wykształcenia i wiedzy otchłanną wprost nieświadomością. Nie mówię już o kobiecie z ludu, której ignorancya dość jest zrozumiała, lecz kobieta z arystokracyi na równi ze swą siostrą z gminu ma umysł całkowicie nieuprawiony. Pojęcia jej o świecie, rozciągającym się za Iranem, są naiwne i nieskomplikowane. Wie, że gdzieś daleko, daleko za morzami, rzekami i górami jest Frengistan, olbrzymia, nieokreślona kraina, zamieszkana przez mniej więcej jednostajną rasę frengi. Braterstwo ludów Europy ziściło się w jej pierwotnym i upraszczającym sytuacye mózgu.
Frengi ci posiadają w jej oczach cenną zaletę: wyrabiają piękne przedmioty zbytku — tłoczone aksamity, sztywne atłasy, delikatne batysty, jedwabne pończochy, barwne wstążki, odurzające perfumy, doskonałe bielidła, róże, karminy i czernidła, któremi Roger-Gallet i Pinaud hojnie rynki Wschodu zalewają.
W sklepach europejskich Teheranu, a szcze-