Strona:Podróż Polki do Persyi cz. II.pdf/97

Ta strona została uwierzytelniona.

dzo lubianego przez Nasr-Eddina, lecz niedomagającego często na reumatyzmy i spędzającego stale kilka miesięcy do roku w łóżku.
Słyszę prędkie:
Schneider malade? Toujours malade!
Złota moneta wpada w złożone ręce, szach kroczy już dalej.
Gdy przegląd kobiecej armii skończony, gdy wszystkie już otrzymały dar monarszy, zaczyna się zwykła muzyka, poprzedzająca popisy choreograficzne.
Śliczne dziewczątka o wyuzdanych i zmysłowych fizyognomiach, wyprężając wężowo ciała, wykonywują szereg drgań konwulsyjnych, na które Nasr-Eddin i perskie damy patrzą z głębokiem zainteresowaniem. Trwają te dreszcze lubieżne i drgania przez dobre pół godziny, nareszcie widowisko się kończy, uroczystość również, król opuszcza pałac. Eunuchowie przystępują poufale do swych pań-niewolnic; jedni szepczą tajemniczo, drudzy przemawiają tonem rozkazującym.

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Niejednokrotnie zmuszona byłam, ulegając prośbom różnych dygnitarek, leczonych przez męża, a pałających dlań jakoby wielką wdzięcznością, składać w towarzystwie jego i córeczki wizyty tym damom.
„Hakim” widocznie za mężczyznę nie jest