Strona:Podróż Polki do Persyi cz. II.pdf/98

Ta strona została uwierzytelniona.

uważany: kobiety przychodzą do lekarzy europejskich na konsultacye i wzywają ich do siebie Podczas wszystkich tych przyjęć niewdzięczny eunuch nie opuszcza na chwilę salonu; śmieje się przenikliwie i trzeszczącym głosem miesza się do rozmowy, monotonnej i męczącej. Między zdaniami leżą stepy całe milczenia, tak jak między umysłowością kobiety Wschodu i Zachodu leżą niezgłębione przepaście.
Katuszę tych wizyt lżejszą mi jedynie czyni moja córeczka, która w ciągu kilku miesięcy płynnie nauczyła się szczebiotać po persku i podtrzymuje konwersacyę z niewiastami, które mlaskają językiem z zachwytu nad tą przemiłą „hanum-kuczulu”[1].
Nie zapomnę nigdy pierwszej naszej bytności u jednej z operowanych przez mego męża małżonek szacha, której imię wyszło mi całkowicie z pamięci.
Poprzedniego dnia przysłała mi ona szal perski, jako słaby upominek w dodatku do tych, które ofiarowała była memu mężowi, prosząc go jednocześnie, by nazajutrz przyjechał koniecznie do niej ze swą „hanum” i „hanum-kuczulu.”

Czas był wietrzny i chłodny; ubrałam na tę wizytę dziecko w płaszczyk świeżo z Paryża przysłany.

  1. Mała pani.