Strona:Podróż więźnia etapami do Syberyi tom 1.djvu/174

Ta strona została przepisana.

woli. Masy ludu, podobnie jak zdolne są rozpasać się i zbutwieć w wolności, tak prędzej jeszcze tępieją, podleją, dziczeją i nikczemnieją w niewoli. Szczęśliwy lud, który dokonywa wielkich rzeczy, unikając swawoli w wolności i nikczemności w niewoli.
W tutejszem więzieniu siedziało kilkunastu kontrabandzistów rosławskich; niewiem, jak ich osądzą? Wiadomo jest, że rząd moskiewski wziął w monopol pędzenie gorzałki i że z tej przyczyny gorzałka w Moskwie jest drogą; w Litwie i w guberniach do Polski należących, utrzymał się z różnemi ograniczeniami dawny stan rzeczy, a dziedzice wiejskich posiadłości mają prawo utrzymywania gorzelni. Wódka więc w tych guberniach jest tańszą i ztamtąd kontrabandziści przewożą do moskiewskich gubernij znaczne partye beczek z wódką.
W powiecie rosławskim, jako pogranicznym, mieszkańcy szczególniej trudnią się tą kontrabandą. Zdarza się, że wojsko lub pogoń napotyka kilkadziesięt przemycarzy, złączonych dla bezpieczeństwa w większe gromady i z ogromną śmiałością przewożących płyn bez żadnej opłaty; w takim razie przychodzi do potyczki, w której i ludzie giną. Kilku z tych przemycarzy siedzi w gżackiem więzieniu, są to ludzie zdrowi, mocni, lecz są smutni, bo spodziewają się, że ich obiją knutami i poślą do Syberyi za mężną obronę beczek z wódką, w której kilku żołnierzy zabili. Drogość wódki w Moskwie wcale nie zmniejszyła pijaństwa, a biedny lud przepija się do ostatka.
W piękny i pogodny dzień wyjechałem z Gżacka; niedaleko od miasta, przy drodze w brzozowym gaju, rozłożył się tabor cyganów, przybyłych na jarmark w Gżacku. Wozy, namioty, ogniska dymiące się, konie i tłum ten różnobarwny, wyróżniający się rysami od Moskali, ciekawe przedstawiał widowisko. Zatrzymaliśmy się przed taborem i zapaliwszy fajki, wdaliśmy się z cyganami w rozmowę; stara baba chciała mi wróżyć z ręki, ale nie będąc ciekawy przyszłości, którą przeczuwałem, odmówiłem mej ręki.
Jedna z młodych cyganek ubraną była w suknię z czerwonego perkaliku, a w kruczych jej włosach tkwił bukiet