polnych kwiatów; prześliczne to stworzenie była ta cyganka! Oczy jak ze smoły ciskały wyzywające i bystre promienie — ile myśli, ile zalotności, ile chciwości w tych oczach, trudno opisać. Ciemna i blada cera pociągłej twarzy odznaczała się tą oryginalną, cygańską melancholią, którą raczej spokojnem szyderstwem nazwaćby można: brwi jakby malowane a ząbki wyszczerzone, bielutkie, drobniutkie, świeciły się w koralowych ustach. Dwa rzędy roztrzepanych loków spadały na szyję i dodawały jeszcze więcej uroku temu ładnemu stworzeniu, którego kibici i ruchom nie jedna baletniczka pozazdrościćby mogła. Na proźbę, aby zagrała co, brzdąkła kilka razy na bałałajce i oddała ją wysmukłemu mężczyznie, który z nieporównaną szybkością wygrywał małoruską piosnkę.
Przeszło trzydzieści osób znajdowało się w taborze; starcy w gałganach, baby w płachtach, dzieci odarte, dziewczyny wystrojone, chłopacy mocnej budowy ciała, mężczyzni w sile wieku, ubrani po moskiewsku, z jakiemiś fantastycznemi dodatkami, w których się cyganie tak kochają. Próżniaczy ten naród, którego i przymus prawa nie może przywiązać do jednego miejsca, bez ojczyzny i wiary, bez przytułku i własności, w duszy uznaje się za wyższy, mędrszy lud od mieszkańców, między którymi nieustannie się kręci; posiada on niewyrozumowaną, lecz bardzo systematyczną filozofią życia i wszędzie szuka rozkoszy, której warunkiem jest wolność i próżnowanie. W Moskwie cyganów znajduje się znaczna liczba.
Cyganki chciały tańcować a dzieci śpiewać, rachując na kilka groszy zarobku; lecz nie mogliśmy już dłużej bawić między nimi i pożegnawszy ich, jechaliśmy do blizkiej wsi, gdzie podwodę musimy przemienić.
Długo czekaliśmy na podwodę, gdyż konie pasły się na dalekiej łące; żołnierze z nudów bawili się śpiewami i rozmową chłopca fiksata (duraczek). Chłopak ten odarty, bez czapki, z nieuczesanemi włosami, stał przed nimi i wyciągał cienkim, bezmyślnym głosem piosnkę o wojnie z Francuzami i Polakami, której się nauczył od wojskowych; a potem śpiewał rozpustną piosnkę, której wyrażenia wzbudzały w żołnierzach głośną radość i śmiech ogromny.
Strona:Podróż więźnia etapami do Syberyi tom 1.djvu/175
Ta strona została przepisana.