świeżać je w rozmowie z rodakami, do których ciągnie go rodowa sympatya.
Wizyta rodaka, słowa polskie w jego ustach ożywiły mnie; weselej, swobodniej krążyła mi myśl w jego towarzystwie i zagrał we mnie ten węzeł duchowy pochodzący od Boga, który łączy ludzi w jeden naród a który nigdzie lepiej nie okazuje się jak w obczyznie. Człowiek pozbawiony widoku i towarzystwa rodaków, przy niespodzianem spotkaniu ziomka wita go jak znajomego a w sercu znajduje jego obraz niby dawno tam złożony. Uczucie miłości ziomków, jako wyraz wielkiej miłości ojczyzny, jest jednem z najszlachetniejszych uczuć ludzkich.
Krótko trwała wizyta ziomka, wnet albowiem przywołano mnie do izby wartownika, gdzie kazali mi przygotować się do drogi.
Przy wyjeździe miałem nieprzyjemne spotkanie z pisarzem sądowym, który na widok Polaka czuł się obowiązanym wylać całą żółć i nienawiść, jaką Moskale chowają dla Polaków i wyrzucić wszystkie słowa potępienia i złości. Odpowiedziałem mu, iż «chociaż jestem więźniem i rekrutem, nie zniosę przecież obrazy narodu i mojej osoby; «wstrzymaj się więc Pan», dodałem, «w swojej zapamiętałości i szanuj we wrogu uczucie, które cię może samego ożywia.» Podoficer obecny przy tej scenie zwrócił się do pisarza i rzekł, iż nie może pozwalać na rozmowę z więźniem, tem bardziej, że nieprzyzwoity jej kierunek jątrzy mnie i może wywołać awanturę. Nie kontent pisarz z takiego obrotu rzeczy, wyniósł się, a ja ruszyłem dalej.
Okolica za Pokrowem równa i pospolita, niema malowniczego wdzięku; podróż po niej jednostajna i niezajmująca. W jednej wsi sceny taborowe cyganów urozmaiciły podróż; w wiosce zaś, w której nocowaliśmy, oczekiwał nas niezwykły widok partyi żydowskich dzieci, złożonej ze stu chłopaków; najstarsi mieli zaledwie lat 14, a byli i dziewięcioletni i ośmioletni chłopcy. Biedne te dzieci oderwane od matek w wieku, w którym najwięcej potrzebują ich pieczołowitości i pielęgnowania, ubrane w szare rekruckie płaszczyki, przenosiły już wszystkie trudy wygnania i niewoli. Żołnierze,
Strona:Podróż więźnia etapami do Syberyi tom 1.djvu/230
Ta strona została przepisana.