dokonaną, stracił potrzebne w takich razach umiarkowanie, i pogroził chłopom. Groźby jego wzięto za znak wspólnictwa z żebraczką roznoszącą cholerę, więc gromada rzuciła się na urzędnika. Wówczas miejscowy kupiec, chcąc ich powstrzymać od nowej zbrodni, począł przekładać niewinność urzędnika i wystawiać im smutne następstwa szału, który ich ogarnął. Zbrodnia pociąga do nowych zbrodni, i kupiec więc jak i urzędnik padli ofiarą zabobonu. Po tych mordach tłum rozszedł się do domów, pewny, że już cholera przestanie grasować.
Wkrótce zjechała komisyą do wsi, zabrała winnych i oddała pod sąd. Czterdziestu najwinniejszych sąd skazał na knuty i wysłał do kopalni syberyjskich.
Opowiadali mi tutaj historyą, niedawno temu zaszłą, o zamordowaniu syna przez własną matkę. Rzecz się tak miała.
Żołnierz po długiej służbie wrócił do rodzicielskiego domu.
Ojciec jego wtedy już nie żył; matka zaś nie poznała go, zestarzał się bowiem a trudy służby zupełnie go zmieniły.
Żołnierz widząc, że go nie poznano, odegrywał rolę obcego człowieka i prosił jako taki o gościnę; późniejszem przyznaniem się do synostwa, chciał matce zrobić tem większą niespodziankę. Przyjęła ona gościnnie nieznajomego żołnierza, częstowała wódką, czajem, pierogami i mięsem, a gdy się na chwilę oddalił, opatrzyła jego tłumoczek a w nim namacała woreczek z rublami. O zmroku postawiła przed nim obfitą wieczerzę i napoiła wódką. Żołnierz był rad, śmiał się i opowiadał jej o synie, nad którego losem czuła matka płakała. Później zrobiła mu na podłodze posłanie a życząc dobrej nocy, pomodliła się przed obrazami i sama weszła na piec, gdzie zwykle spała. Ledwo żołnierz zasnął i zachrapał, kobieta po cichutku zsunąwszy się z pieca i uchwyciwszy topór, podpełzła do śpiącego. Jednem uderzeniem toporem zamordowała żołnierza, trupa wywlekła na pole i tam go pogrzebała, a pieniądze z tłumoczka starannie ukryła. Prędko zbrodnia wydała się i zbrodniarkę osadzono w więzieniu. Tutaj dopiero dowiedziała się, iż zamordowany był jej synem, wracającym ze służby do domu. Nie okazała żałości i skruchy; ukarali ją knutami i posłali do kopalni.
Strona:Podróż więźnia etapami do Syberyi tom 1.djvu/250
Ta strona została przepisana.