Strona:Podróż więźnia etapami do Syberyi tom 1.djvu/59

Ta strona została skorygowana.

Na odwachu wprowadzili mnie do izby aresztanckiej; we drzwiach stał kozak i gołą szablą zamykał przejście do izby zajmowanej przez żołnierzy, będących na warcie. Aresztantów było kilku, w tej liczbie trzech dezerterów, których jutro ztąd wyprowadzą w dalszą drogę do swoich pułków, gdzie ich czeka sąd i bicie kijami, które nazywają technicznie pałkami — i człowiek z wygolonemi włosami przez połowę głowy, od czoła do karku; twarz ostatniego uśmiechnięta i dobroduszna przejmowała mnie jednak odrazą z powodu szpetnego wygolenia głowy. Na nim był płaszcz, zwany po moskiewsku armiakiem, z szarego grubego sukna: na plecach litery i kwadracik z czerwonego sukna, koszula skarbowa z czarną urzędową pieczęcią, zasmolona i podarta; na nogach grube trzewiki, przywiązane sznurkami do nóg, ubranych w krótkie płócienne spodnie, także oznaczone czarną pieczęcią skarbową; jest to zwykły ubiór aresztantów moskiewskich. Ubiór tak szczególny tego człowieka był przyczyną, iż wziąłem go za niebezpiecznego złodzieja, obrzydliwe zaś wygolenie głowy wprowadziło mnie w podejrzenie, iż ów człowiek musi być waryatem lub też wściekłym mordercą. Dotąd nie widziałem jeszcze ubiorów moskiewskich aresztantów, sądziłem więc, że szczególna, wyjątkowa zbrodnia spowodowała obleczenie tego człowieka w tak odrażające odzienie i dla tego z obawą i z ostrożnością oddalałem się od niego.
Aresztant chciał zbliżyć się do mnie i usiłował zawiązać rozmowę — mimo odrazy musiałem mu odpowiadać. Opowiedział mi swoją historyą: był to młody chłop z Augustowskiego, brak roboty zmusił go do szukania pracy na Litwie, w gubernii wileńskiej: nie obznajmiony z formami rządowemi, puścił się tam bez paszportu, a zapytany przez policyą o paszport, wskazał tylko miejsce swego urodzenia. Odpowiedź po pewnym przeciągu czasu od gminnej władzy, usunęła wszelkie podejrzenie o pochodzeniu i jego charakterze, nie był w niczem złem podejrzany i prowadzenie się jego było dobre. Po kilkomiesięcznym areszcie wysłali go drogą etapową przez Warszawę na miejsce urodzenia. Okuty, złączony z wytrawnemi zbrodniarzami człowiek ten dotąd nie