Strona:Podróż więźnia etapami do Syberyi tom 2.djvu/116

Ta strona została skorygowana.

przeciąg czasu, aż dopóki serce moje nienabrało hartu i nie przygotowało się na nowe śledztwa i prześladowania.
Wstałem — już spokojny w sobie i gotowy spotkać najgorsze znęcanie się. Cóż zresztą przykrzejszego spotkać mnie mogło? cóż okropniejszego dla mnie jak wygnanie i niewola żołnierska? może mnie pałkami obiją? ba! trzeba cierpieć a cierpienia zwiększą tylko moją miłość do Polski, myśli moje spoważnieją i nabiorę doświadczenia: «bo już tak chciało mieć prawo Boże, że i złe na coś przydać się może
Jakiekolwiek więc następstwa przyzwyczajenie moje do pisania sprowadzi, — chociażby kijami drukowali na plecach moje notaty — jestem już gotowy, spokojny i pewny siebie.
Chodząc po numerze, na żółto malowanej ścianie spostrzegłem wiele napisów, czytałem je; były to nazwiska naszych więźniów stanu, którzy w przejeździe do Syberyi w Kazaniu odpoczywali a dla jadących i idących za nimi zostawili ślady swego tutaj pobytu.
Czytałem, wczytywałem się w te imiona i nazwiska, jakbym miał ciekawą kartę historyi naszej przed sobą rozwartą. Ten przejeżdżał o północy, owi o świcie, inni długo tu siedzieli, a wszyscy boleść swoją wieźli na białe równiny Syberyi.
Między nazwiskami było także imię Karola Klatta, który zmęczony długiem więzieniem w cytadeli, strudzony kajdanami i podróżą, idąc do wojska w Syberyi, umarł w kazańskim lazarecie 1846. roku. Karol Klatt należał do liczby tych szlachetnych młodzieńców, którzy głowę i serce i wszystkie chwile swojego życia poświęcili pracy narodowej; wzbudzali ducha i miłość ojczyzny i przygotowali umysły do trudnej, już organicznej pracy o niepodległość Polski.
Umysł światły, wzniosła fantazya, zrobiły go poetą: czytałem dawniej kilka jego wierszy w pismach periodycznych. Narzeczoną jego była Anna Rogalewiczowna, zacna dziewica, która pojmowała duszę Karola i wspólnie z nim pracowała dla Polski. Aresztowanie Karola zerwało dzień uroczysty ich ślubu. Karol siedział w cytadeli a Anna po całych dniach chodziła w około murów więziennych i tęskno, jakby za duszą wydartą, spoglądała w zamalowane okna