kach zaś swoich z podwładnymi i niższymi od siebie — zapamiętały i wściekły tyran. Żołnierze drżeli na sam jego widok a ze strachu słowa odpowiedzi na zapytania z siebie wydobyć niemogli.
Wczasie egzekucyi, każdego delinkwenta zabijał 500 pałkami, chociaż 500 pałek uważa się za najlżejszą i najłatwiejszą do zniesienia porcyę, w wojskowym kryminalnym kodeksie — mniej już bowiem według prawa sąd wojskowy wymierzyć niemoże, chociaż może podnieść liczbę pałek, stosownie do winy, aż do 6.000. Korejsza z radością wychodził na plac egzekucyi i energicznie kierował wymierzaniem kary; biegał, krzyczał, kazał bić jak najsrożej, pluł na delinkwentów i wołał okropnym głosem: «dalej, prędzej, rozbieraj się! — przywiązujcie go do karabina! — najem się twojego mięsa! napiję się twojej krwi!» i t. p. a gdy dobosz zabębnił i delinkwenta pociągnęli między szeregi żołnierzy uzbrojonych w grube łozowe pałki, szedł za delinkwentem i bystrem okiem wyśledzał tego żołnierza, który słabiej uderzał, ażeby go potem za litość ukarać. Miał on wówczas w sobie coś szatańskiego a blask jego oczu mienił się na przemiany radością i wściekłością.
Żołnierzy trzymał jak najsurowiej, za najmniejsze przestępstwo siekł rózgami niemiłosiernie. Gdy napadł na niego paroksyzm i potrzeba bicia i poniewierania ludzi, wpadał niespodzianie do koszar i jeżeli tam zauważył najmniejszą plamkę na podłodze lub też najdrobniejszy nieporządek, kazał wnet doboszowi przez wszystkich rozumiany znak podania rózg zabębnić. Trwożliwa cisza zapełniała wówczas koszary, nikt nawet westchnąć nieśmiał — słychać tylko było donośny głos Korejszy, złowieszczą muzykę bębna i chód żołnierzy niosących pęki gotowych rózg. Zacząwszy z brzega, kazał jednemu po drugim żołnierzowi obnażać się i bić i siec rózgami każdego. Z radością wpatrywał się w poranione i skrwawione ciało i widać, że wielką rozkosz sprawiał mu ten widok, bo chociażby i stu żołnierzy jednego po drugim bito, on na chwilę oddalał się i niezdejmował oka z bitego.
Żołnierze nienawidzili go, ale moskiewski żołnierz tak przywykł do posłuszeństwa, iż najniesprawiedliwsze zniesie
Strona:Podróż więźnia etapami do Syberyi tom 2.djvu/121
Ta strona została skorygowana.