Strona:Podróż więźnia etapami do Syberyi tom 2.djvu/192

Ta strona została skorygowana.

wnieśli pęki solonych rózg a za nimi wszedł do sali i Unger. Malcom ustawionym w szeregi dawał naprzód moralne nauki głosem przeciągłym, łagodnym i ojcowskim, a potem zwlókłszy do naga, jednego po drugim kazał chłostać rózgami; biedne dzieciny jękami wyrażały bóle, jakie im zadawał, lecz jęki niewzruszyły okrutnego Ungera, od szyi aż do pięt skrwawił i poszarpał ciało każdego. Kilkudziesięciu już obito a kilkunastu jeszcze drżąc ze strachu oczekiwało na egzekucyę. Najstarszy między nimi, będący już żołnierzem, patrząc na okropne katusze swoich rodaków i współwyznawców zgrzytał z oburzenia zębami i jak tygrys spozierał na Ungera; nagle rzucił się ku niemu, schwycił go za włosy, zdarł szlify w mgnieniu oka, powalił na ziemię a bijąc niecnego tyrana wołał: iż nie dozwoli katować swoich braci. Szlachetna obrona niewinnych dzieci surowo została przez rząd ukaraną; Unger otrzymał dymisyę a dzielny obrońca otrzymał w sądzie wojennym wyrok na 2,000 kijów.
Po ukończeniu szkoły kantonistów, żydów w wojsku robią pospolicie pisarzami, doboszami lub felczerami, wielu umieszczają pod zarządem komunikacyj lądowych i wodnych przy drogach, szosach i mostach; mniejsza liczba używaną jest do frontowej służby.
Garnizon permski słynie ze złodziejstw i rabunków, przed niedawnym czasem drogi w okolicach Permu były bardzo niebezpieczne dla podróżnych, ciągle było słychać o morderstwach, złodziejstwach i rabunkach a wszystkie dokonane były przez żołnierzy. Feldfeble i oficerowie w garnizonie żyli jak panowie i prędko się zbogacali; to nam tłumaczy, dlaczego żołnierze rozpasali się i dlaczego zbrodnie uchodziły im bezkarnie. Niebezpieczeństwo w okolicy coraz bardziej wzmagało się, aż dopiero niedawno wyższa władza zawiadomiona o wszystkiem zatamowała rabunki, lecz nie mogła wyniszczyć popędu do złodziejstwa.
Permska gubernia równie jak i Syberya jest miejscem częstszych niż inne okolice deportacyj; do Permu posyłają mniej winnych. Pani Felińska w podróży swojej wspomina o Teofilu Januszewskim, wygnanym do Permu w roku 1838 i żonie jego Hersylii Januszewskiej, córce doktora wileńskiego Becu,