Strona:Podróż więźnia etapami do Syberyi tom 2.djvu/20

Ta strona została przepisana.

się śmiałością i zręcznością — wszyscy go lubili. Adjutant dowódzcy garnizonu był człowiek surowy i uciemiężał żołnierzy, którzy wreszcie do ostateczności doprowadzeni zmówili się, ażeby go zamordować.
«Radzono między sobą, kogo wybrać na mordercę — wybór był trudny, ale Siemionów zuchwały i gadatliwy samochwalca wyrwał się z oznajmieniem, iż dla ich usługi, gotów jest zamordować adjutanta; Siemionów nie rozważywszy smutnych następstw wykonał obietnicę i adjutanta zwiedzającego koszary bagnetem zabił.
«Oddali go pod sąd, otrzymał 4000 kijów i wysłali do Sweaborga; na drogę żołnierze i oficerowie, którzy także adjutanta niecierpieii, złożyli się dla niego 200 rubli.»
Długo jeszcze opowiadał mi sąsiad historye aresztantów, aż wreszcie wrzawa uciszyła się cokolwiek i zasnąłem. Nazajutrz z powodu święta, aresztanci — eleganci wystroili się i wymuskali; połowę włosów smarowali łojem i różnie je rozczesywali, lecz w żaden sposób nie mogli zakryć drugiej połowy ogolonej; nie tracili dla tego fantazyi, przeglądali się w lusterkach, koszule czerwone w fałdy układali na spodniach i kontenci z siebie, z pogardą spoglądali na tych, którzy nie mieli porządnych koszul.
Cisnęli się do okienka we drzwiach, posyłając całusy kobietom, patrzącym na nich przez okienko z przeciwległego numeru. Wesoły Siemionów w czerwonej czapeczce oczami romansował i na migi rozmawiał ze swoją kochanką Martą. Dwóch innych stojąc przy drzwiach, odpychali się wzajemnie i kłócili o żydówkę, której dwa błyszczące oczy, delikatna cera i nos grecki ukazujący się za szkłem okienka, ściągał rywalów i zaogniał ich imaginacyą. Szczęśliwszy od obu był czarny Moskal, bo odepchnął obydwóch i stanął w okienku na przeciw żydówka znikła, a pokazała się młoda twarz i tłusta Czuchonki, kochanki czarnego kawalera. Całował on szkło, uśmiechał się, pokazywał białe zęby, mrugał, wzdychał i tysiącznemi sposobami okazywał jej swoją miłość, a w końcu za pozwoleniem żołnierzy, posłał Czuchance dzbanek malin. Bawiły mnie te romanse przeze drzwi, — pretensye do stroju, pstrzenia się w jaskrawe