giną zupełnie na szerokiej przestrzeni stepów okalających północne brzegi Kaspijskiego morza. Wyniosłych turni niema w Uralu, szczyty są pospolicie okrągłe, wszędzie prawie dostępne, zarosłe sosną, świerkiem lub modrzewiem; boki lekko spadziste, ścian i przepaści skalistych bardzo mało, brak więc jest Uralowi wspaniałych widoków, które potężnem wrażeniem piękna podnoszą umysł. Brak wielkiego piękna natura wynagrodziła bogactwem mineralnem w głębiach gór złożonem.
Ze szczytu łańcucha górzystego, rozłożyła się przed nami ogromna Azya, kolebka chrześciaństwa i kolebka barbarzyńców, którzy ujarzmiali Europę i niszczyli pomniki cywilizacyi; która karmi niewolników i chowa dotąd barbarzyńców może na nowe zniszczenie Europy przeznaczonych. Nowy świat i nowe wrażenie w nim czekają mnie; czy te wrażenia będą dosyć silne, ażeby złagodziły tęsknotę i zabliźniły rany serca? Czyż znajdę tutaj ukojenie i spokój, którego mnie wrogowie pozbawili? Tęskne przeczucia ściskają moje serce, bo przed okiem ducha mojego rozwarła się perspektywa długiego życia i przygód wygnańca, bólu i niedoli niewolnika. Bez ojczyzny między obcymi, ani ukojenia, ani spokoju nikt nie znajdzie; najwznioślejsze wrażenia, najrzadsze zjawiska nie zabliźnią i nie złagodzą tęsknoty za nieszczęśliwą Polską, która im jest nieszczęśliwszą tembardziej ukochaną, której mi nic..... raj i niebo nawet zastąpić nie zdoła.
Zstąpmy śmiałym krokiem na ziemię wygnania i potępienia, zstąpmy pełni otuchy na ziemię zepsucia: nie upadniemy, bo wiedzie nas czyste sumienie i promień łaski Bożej, która jest nad wszystkiemi wiernymi ojczyznie!
Nocowaliśmy we wsi Rieszoty położonej u stóp góry, na której wznosi się kapliczka. Strumień płynący przez wieś niesie z sobą piasek złoty i rok rocznie kilka funtów dostarcza skarbowi.
Czerkies, z którym już dawniej czytelników zapoznałem, nazwiskiem Szamachaj, niechciał tu w czasie rewizyi oddać żołnierzom kapciucha z tytoniem; chcąc go zmusić do uległości schwycili go za piersi i kułakami bili po policzkach i oczach. Zawrzała krew w młodym człowieku i chociaż spę-
Strona:Podróż więźnia etapami do Syberyi tom 2.djvu/220
Ta strona została skorygowana.