Strona:Podróż więźnia etapami do Syberyi tom 2.djvu/225

Ta strona została skorygowana.

Wieczorem, gdy już miłosierne osoby aresztantów nie nawiedzały, część ich schowawszy się w kącie stawiała na kartę jałmużnę dzisiaj zebraną, a kilkunastu ciekawych zebrało się w około starego zbrodniarza, który znał najsławniejszych złodziejów i rozbójników i opowiadał różne przygody ich życia. Słysząc, że mówią o Wołyniu i Podolu, i ja zbliżyłem się do nich i słuchałem historyi o głośnym rozbójniku Karmeluku, który przez kilkanaście lat był plagą Wołynia i Podola.
«Pan jego, (Karmeluk był poddanym) wysłał go do miasta z woskiem, który miał tam sprzedać; w drodze Karmeluk zajechał do karczmy i tam wypiwszy kieliszek wódki, zapragnął drugiego, potem trzeciego i t. d., lecz nie miał czem zapłacić; żyd obiecał mu jeszcze dać wódki za kawał wosku a drugą połowę, jako pijanemu, skradli. Wytrzeźwiwszy się, bał się wracać do domu, bo wiedział, że pan za stracenie wosku każe go oćwiczyć batami, postanowił więc nie wracać do wsi i puścił się na włóczęgę. Długo włóczył się w blizkiej okolicy, a nie mając co jeść popełnił kilka kradzieży, potem zawiązał stósunki z leśniczym swojego pana i znalazł u niego przytułek.
«Pan prędko dowiedział się, że zbiegły Karmeluk u leśniczego przebywa, kazał go schwytać a wiedząc o ogromnej sile zbiega, nie śmiał na niego obces uderzyć, namówił więc leśniczego do zdrady. Leśniczy z rozkazu pana ukrył w swoim domu 30 ludzi, wkrótce potem przybył z lasu Karmeluk i zjadłszy obiad, położył się spać; ledwo zasnął napadli na niego zaczajeni, powiązali i zaprowadzili do dworu. Zdarzyło się, że właśnie w owym czasie był pobór rekrutów, pan więc oszczędzając poczciwych ludzi, Karmeluka oddał do wojska. Karmeluk z wojska uciekł i powrócił w swoje okolice z mocnem postanowieniem zemszczenia się na zdrajcy.
«Długo kręcił się koło domu leśniczego i wyczekiwał sposobnej chwili, aż pewnego razu samego napadł w lesie i okropnie zamordował. Odtąd został rozbójnikiem. Jako dezerter został schwytany i w pułku ukarany pałkami; lecz i tym razem Karmeluk długo nie służył, uciekł powtórnie, a potem i po raz trzeci.