Idziemy przez okolicę nadwołżańską — droga ciągle wykręca się i zgina, kieruje w różne strony na prawem zabrzeżu Wołgi, to podnosi się z doliny na górę i spuszcza się znów w dolinę. Widok z jednej strony jest na Wołgę płynącą szerokiem korytem, na błonia pokryte krzewami i świecącem piaskami; lewe zabrzeże Wołgi jest nizkie i okryte ogromnym, czarnym borem; na prawo rozsuwa przed nami swe kształty wzdęta i zgarbiona ziemia, bujająca kłosami żyta i pszenicy. Stogi niby starożytne kopce wznoszą się na zżółkłych polach, w dolinach jeszcze zieleniejących grupują i w gromady zbierają się chaty i domy nad rzeką a nad niemi błyszczy krzyż na kopule cerkiewnej.
Po drodze spotykamy karawany wozów z towarami kazańskich Tatarów; lud to dla mnie nowy, język, fizyonomie i obyczaje nieznane. Głowy mają zupełnie ogolone, na nich noszą krymki, a na krymkach czapki z futra, lub też białe filcowe kapelusze z wielkiem rondem, nizkie i ostro zakończone. Na nogach buty, na spodnie wykładają długie koszule z granatowej kitajki, na koszule znów wdziewają odzienie równej długości podobne do żupana. Tatarzy przejeżdżając mimo partyi, zatrzymują konie i wypytują się, czy w partyi znajdują się Tatarzy? jeżeli się znajdują, witają ich w swoim języku i dają im jałmużnę; jeżeli zaś niema Tatarów, jałmużny Moskalom nie dają.
Spotykamy także powozy oryginalnej struktury zwane tarantasami; na czterech kołach umocowane są długie drągi, na których w środku w pewnej odległości od kół umieszczone jest pudło powozu lub bryczki. Główną zaletą tarantasa jest, iż nie trzęsie i można w nim wygodnie i lekko podróżować; formy takich powozów były i w dawnej Polsce mianowicie w XVII. wieku w powszechnem użyciu.
Po czteromilowej podróży przybyliśmy na nocleg do wsi Lekiejewo, położonej nad rzeczką na równinie. Przez kilka godzin staliśmy przed więzieniem, oczekując końca rewizyi — każdy tłumoczek i zawiniątko żołnierze przetrząśli, przerzucali, zabierali długie igły, nożyczki, scyzoryki, szydła; mnie zabrali papier i ołówek; potem sprawdzali liczbę aresztantów, próbowali siły kajdan i dopiero o zmierzchu wpu-
Strona:Podróż więźnia etapami do Syberyi tom 2.djvu/25
Ta strona została przepisana.