Kostroma, Niżnynowgorod, Kazań (w blizkości brzegu), Symbirsk, Samara, Saratów i Astrachan.
Starzy Grecy nazywali Wołgę rzekę Ra; Tatarzy nazywają ją Itil i Adel; nazwisko zaś Wołga wzięte jest z czeremiskiego języka i oznacza świętą rzekę. —
Dniówka w Czeboksarze odznaczyła się kilku nieprzyjemnemi dla mnie wypadkami. Z powodu choroby i niemożności odbywania pieszo podróży, prosiłem oficera etapowego, ażeby mnie zostawił w lazarecie. Oczy mnie bolały i od słońca, potu, kurzu gorączkowo zaczerwieniły się; nogi ze skóry pościerałem i krew z nich się lała, wielki jak dłoń wrzód zrobił się mi na prawej nodze i niedozwolił mi stąpnąć bez bólu, przytem znużenie w całem ciele całkiem mnie zwątliło i osłabiło. Sądziłem, że stan taki dostatecznym będzie do umieszczenia mnie w lazarecie, tem bardziej, że w rozkazie Paskiewicza, który ze mną wędrował, powiedzianem było: że jeżeli zachoruję lub osłabnę aż do niemożności odbywania podróży pieszo, wówczas za świadectwem zaufanego rządowi lekarza, pozwolono mnie zostawić w lazarecie, ale kazano postawić nad łóżkiem najsurowszą straż i natychmiast w osobnym raporcie donieść o tem do kancelaryi namiestnika w Warszawie.
Czytając ten rozkaz nie myślałem, iż dla tego był wydany, ażeby mnie w chorobie nie przyjmowano do szpitali, i pozwolono bez pomocy lekarskiej umrzeć. Takie jednak miał znaczenie ten rozkaz; podpisujący go Paskiewicz wiedział, że gdy nakaże donosić sobie o mojej chorobie i zatrzymaniu się w drodze, oficerowie, ażeby uniknąć przykrości i fatygi korespondowania z głównodowodzącym armią, nieprzyjmą mnie do lazaretu i niepozwolą nigdzie odpocząć.
Oficer czeboksarski nawet mówić sobie niepozwalał o zostawieniu mnie w lazarecie. «Umieraj pan sobie jeżeli chcesz», mówił, «ale ja na odpowiedzialność przed Paskiewiczem i na korespondowanie z nim nie chcę się narażać. Podwody także dać nie mogę, bo to do mnie nie należy, rób więc co chcesz ze swoimi ranami i chorobą, ale iść musisz.»
Strona:Podróż więźnia etapami do Syberyi tom 2.djvu/88
Ta strona została skorygowana.