kiem uczonym i jestem nim panowie! Od was żąda, ażebyście zostali Moskalami i dobrymi czynownikami, i powinniście nimi zostać przestawszy być Polakami! Cesarz tak chce i ja tak chcę!» Szlegel, kurator akademii medycznej w Petersburgu, widząc znaczną liczbę Polaków uczęszczających na medycynę i zanotowawszy, iż ci większe robią od Moskali postępy, rzekł w 1849. roku do profesorów, trapiony owem zwykłem podejrzeniem zbrodniczego sumienia: «Panowie! w ręku Polaków życie będzie Rosyan, jeżeli pozwolimy im uczyć się a nie będziemy przeszkadzać im w doktorskim zawodzie.» Ograniczył więc liczbę stypendyi dla Polaków, rozkazując oddawać je synom popów i uczniom różnych duchownych seminaryi.
Moskale zazdroszczą Polakom wszystkiego: i urzędu i rozumu i bogactwa. Każda sława polska martwi ich, postępują więc z tymi, co są pomiędzy nimi, w taki sposób, żeby ich poniżyć i dać im poznać, że są gorsi i głupsi od nich. Jak kot z myszą, tak oni z ofiarami swej zbrodni postępują. Plwają, męczą, poniżają i pastwią się w najrozmaitszy sposób.
Gdy usłyszą żołnierzy mówiących po polsku, nie tylko podoficerowie ale i żołnierze prześladują za ten język. Urzędnicy i studenci także są za mowę polską prześladowani. Jenerał gubernator witebski Paweł Ignatjew, który rządzi, jak basza Białorusią, zakazał wszystkim urzędnikom nawet z sobą mówić w kancelaryach po polsku[1]. Zdaje się, jakby za usłyszeniem słowa polskiego Moskalowi przedstawiało się widmo ducha polskiego, zapowiadające mu karę za zbrodnie najazdu i łupieztwa Polski — i w tem to usposobieniu leży powód prześladowania języka naszego.
Mikołaj w ministerstwie wojny, utworzył wydział sekretny, do którego należą awanse i nadzór nad Polakami za sprawy
- ↑ Ignatjew ten został później jenerał-gubernatorem Petersburga, gdzie urzędował z powszechnem także niezadowoleniem. Wyzywał i bił kupców i t. p. Syn jego będąc posłem w Pekinie, namówił Chińczyków do strzelania na statki, które wiozły poselstwo francuzkie i angielskie, co jak wiadomo wywołało wojnę Francyi i Anglii z Chinami.