tycką nazywał Variną, ściągnęła na siebie uwagę Swifta, w czasie pobytu jego w Irlandyi, po odddaleniu się z Moor-Park.
List, w cztery lata potem do tejże osoby pisany, innego jest zupełnie stylu. Już nie ma Variny: nasz autor pisze do Miss Jane Waring. W przeciągu tych czterech lat, zaszło zapewne wiele niewiadomych nam rzeczy, a niesprawiedliwością byłoby zbyt ostro sądzić postępowanie Swifta, który uporczywą obroną Variny, nie był wcale przygotowanym do nagłego zdania się na łaskę.
Zgon Sir Williama Temple położył koniec szczęśliwemu i spokojnemu pożyciu, którego Swift przez cztery lata w Moor-Park używał. Sir William czuł całą wartość szlachetnej przyjaźni Swifta, i w testamencie swoim zapisał mu pewną summę pieniężną, jakoteż rękopisma swoje, które bez wątpienia daleko więcej sobie cenił.
Wkrótce potem, Swift, udał się do Irlandyi z lordem Berkeley. Poróżniwszy się z nim później, otrzymał beneficyum w Saracor; ale niezadługo rzucił się do polityki.