cznych i o wierszach łacinskich które zbyt małej są wartości, abyśmy je mieli do dzieł jego policzać. Można wprawdzie znajdować, iż używał niekiedy talentu swego w sposób lekkomyślny a nawet gminny; ale jego wiersze angielsko łacinskie, zagadki, niebardzo przystojne opisy, jego porywcze satyry polityczne, są wyborne oile przynajmniej tego rodzaju utwory takiemi być mogły, i każą nam tylko żałować iż tak gienialne zdatności w szlachetniejszym nie zostały użyte celu.
Posiadał w najwyższym stopniu sztukę zachowania prawdopodobieństwa w zmyśleniu, i, jakeśmy to już napomknęli mówiąc o Podróżach Gulliwera, sztukę kreślenia i stosownego przeprowadzenia zmyślonego charakteru w każdem położeniu i we wszelkich okolicznościach. Sztuka ta zależy po większej części na zachowaniu ścisłej akuratności w opisie drobnych szczegółów formujących niejako pierwszy plan powieści przez naocznego opowiadanej świadka; jako rzeczy które opowiadającego tylko żywo obchodzićby mogły. Tak kula karabinowa co gwiznie koło ucha większe na żołnierzu wczasie bitwy czyni wrażenie, niż huk nieustający całej artyleryi.
Ale dla oddalonego widza wszystkie te szczegóły stracone są w biegu ogólnym wypadków. Trzeba było posiadać rozeznanie Sfifta albo De Foe, autora Robinsona Crusoe i Pamietników Kawalera, aby uchwycić owe drobiazgowe szczegóły tak silnie uderzające widza, który obszernością swego pojęcia lub wychowaniem nie wdrożył się do ogólnego zapatrywania się na rzeczy. Dowcipny autor Historyi Fikcyi, Dunlop, uprzedził mnie w porównaniu które zamierzałem uczynić, pomiędzy Gulliwerem i Robinsonem Crusoe. Przytoczę tu parę słów jego, zupełnie własną moją myśl oddających.