trzymał się mocno w siodle, aż póki nieprzyskoczyli dworscy i konia przytrzymali, poczem J. C. Mość zesiadł i obglądał mię na około z wielkiem podziwieniem, zawsze jednak ostrożnie i w takiej odemnie odległości, jaką po długości moich łańcuchów, za bezpieczną być sądził. Potem rozkazał swoim kucharzom i piwnicznym, którzy już byli przygotowani, ażeby mi jeść i pić podano. To pożywienie podsuwali mi na pewnym rodzaju wózków, tak blizko, aż go rękami dosięgnąć mogłem: ja też wziąłem się do nich i wkrótce wszystkie wypróżniłem. Dwadzieścia z nich naładowane były mięsem, dziesięć trunkami. Każdy dostarczył na dwa lub trzy dobre kęsy, a trunki ze wszystkich dziesięciu wozów wlałem w jeden i duszkiem go wypróżniłem.
Cesarzowa, Księżęta i Księżniczki, z wielą damami siedziały w krzesłach w niejakiej odległości. W czasie przypadku Cesarza z koniem, powstały