nych ludzi, — a więc żyć niegodzien.“ — To jest zdanie Lilliputyanów. —
Wyobrażenia ich o wzajemnych obowiązkach dzieci i rodziców, zupełnie są różne od naszych. Utrzymują, że rodzice niepowinni być obciążani wychowywaniem swych dzieci. Dla tego w każdem mieście są domy publiczne, do których wszyscy rodzice, wyjąwszy wieśniaków i rzemieślników, obowiązani są dzieci swoje obojej płci na wychowanie posyłać, gdy te przyjdą do wieku dwudziestu Księżyców, w którym wieku, jak wnoszą, są już zdolne do nauk. Szkoły te są podług różności urodzenia i płci urządzone. Biegli nauczyciele sposobią dzieci stósownie do ich urodzenia, talentów i skłonności.
Szkoły dla chłopców wysokiego urodzenia opatrzone są sławnemi i światłemi professorami. Odzież i pokarm dzieci są proste. Wszczepiają w ich serca chęć sławy, sprawiedliwość, odwagę, skromność, litość, religią i miłość ojczyzny. Zawsze są zatrudnieni wyjąwszy krótki czas na jedzenie i spanie, i dwie godziny rekreacyi, które jednakże ćwiczeniom