Przy końcu prawie miesiąca, gdy już wszystko było skończone, poszedłem do J. K. Mości po dalsze jego rozkazy donosząc przytem, żem gotów do podróży. Król Jmść otoczony swoją królewską familią wyszedł z pałacu. Położyłem się na ziemi, ażebym mógł mieć honor ucałowania ręki królewskiej, którą mi raczył podać łaskawie, podobnież jak Królowa i młodzi Książęta i Księżniczki. J. K. Mość darował mi pięćdziesiąt sakiewek zawierających po dwieście Spruggów, i portret swój naturalnej wielkości, który natychmiast dla większego bezpieczeństwa, w rękawiczkę schowałem.
Wprowadziłem na łódz sto wołów, trzysta baranów, i w proporcyą chleba, napoju i mięsiwa pieczonego tyle, ile stu kucharzów mogło przygotować. Wziąłem z sobą sześć krów, sześć byków, tyleż