Królowa, postawiwszy mnie łagodnie na krolewskim stoliku do pisania, rozkazała ażebym sam opowiedział czem jestem; co też wyraźnie i krótko uczyniłem. Przywołano też potem i Glumdalklitch, która przy drzwiach gabinetu czekała wielką niespokojnością o mnie przejęta. Opowiedziała i ona królowi co się ze mną w domu jej ojca od czasu znalezienia mnie na polu zdarzyło. —
Król, chociaż uczony więcej jak który z jego poddanych, a szczególnie doskonały w filozofji i matematyce, sądził jednakże, przypatrzywszy mi się uważniej i nimem jeszcze był mówił, że jestem gatunkiem automatu, przez biegłego dardzo sztukmistrza sporządzonym (mechanika albowiem do wielkiego stopnia doskonałości doszła w tym kraju): lecz usłyszawszy mój głos, i znajdując w mojej mowie myśli rozsądne, był niezmiernie zdziwiony. Opowiadanie moje jakim sposobem dostałem się do kraju, zdawało mu się być niedostatecznem, i nawet mniemał, że to jest wynalazkiem mojego dotychczasowego pana, który mnie tego na pamięć nauczył. W takiem o mnie uprzedzeniu, zadawał mi różne pytania, na które mu do rzeczy odpowiadałem, wyjąwszy niektóre błędy, i wyrażenia chłopskie, których się w domu dzierżawcy nauczyłem, a nie pasujące wcale do języka dworskiego. —
Przyzwał potem do sobie trzech sławnych uczonych, którzy podług krajowych zwyczajów, służbę w tym tygodniu u dworu odbywali. Ci po długiem rozpoznawaniu mojej postaci, zupełnie odmiennego byli o mnie zdania. W tem jednak wszyscy trzej