Strona:Podróże Gulliwera T. 1.djvu/258

Ta strona została uwierzytelniona.

jednej damie dworskiej, co mnie mocno ucieszyło, bo pierwej czy poźniej zemścił by się tego na mnie.

Już i przedtem przysłużył mi się dobrą sztuczką, za co jeszcze surowsza spotkałaby go kara, gdybym za nim nie był prosił. Królowa miała na swym talerzu wielką kość, z której szpik wyjąwszy, znowu na półmisek położyła. Karzeł zobaczywszy to, korzystał prędko z nieobecności mojej piastunki, porwał mnie, nogi mocno mi przycisnął, w kość całą siłą aż po za szyję wpakował i uciekł. Siedziałem w niej przez niejaki czas, bo nikt nie wiedział, gdziem się podział, a krzyczeć wstydziłem się, nie chcąc ściągnąć uwagi na to śmieszne widowisko. Szkody żadnej nie doznałem, rzadko bowiem ciepłe potrawy na stół królewski dawano, więc nie mogłem się