Strona:Podróże Gulliwera T. 1.djvu/314

Ta strona została uwierzytelniona.

Styl ich jest jasny, mocny i płynny, ale nie nadęty; unikają bowiem skupienia wielu wyrazów i różnych na oznaczenie jednej i tej samej rzeczy wyrażeń. Przeczytałem wiele książek, osobliwie o moralności i historyi, i między innemi tego rodzaju znalazłem w sypialni mojej piastunki książkę która mi wiele przyjemności sprawiła. Tytuł jej był „słabości rodzaju ludzkiego,“ i szczególnie u dam i niższej klassy ludu, była w wielkiem poważaniu. Ciekawy byłem wiedzieć, co autor o tym przedmiocie powiedzieć może.

Rozszerzał się nad komunałami naszych europejskich moralistów, pokazując, jak słabem i ułomnem jest człowiek stworzeniem, nie mogącem się ani przeciwko srogości powietrza ani zapalczywości dzikich zwierząt bronić, które go w mocy, prędkości, przezorności a nawet pracowitości daleko przewyższają. W tym wieku, mówi autor, natura zwyrodniała, i same tylko w porównaniu z przeszłemi czasami nędzne potwory wydaje. Ludzie byli pierwej daleko więksi, o czem nas historya, tradycya i znalezione olbrzymiej wielkości szkielety dostatecznie przekonywają.

Prawa nawet natury, utrzymuje autor, wymagały abyśmy początkowo byli daleko większymi niż teraz, gdzie najmniejszy przypadek, spadająca z dachu cegła, kamień przez dziecię rzucony lub niepomyślny przewóz przez nędzną rzeczkę, o śmierć nas przyprawić może.

Z tych uwag wywodzi autor niektóre moralne przestrogi, w zwyczajnem pożyciu mogące być