sarniego na jeden kęs nie wystarczającego, kubka mniejszego od łupiny orzechowej, i tak porównałem wszystkie które tylko widziałem przedmioty; bo chociaż Królowa wszystkie rzeczy dla mnie odpowiedniej wielkości zrobić kazała: zajmowały mnie jednak zawsze nie własne, ale otaczające mnie, i postępowałem jak wszyscy ludzie, którzy uważając innych o sobie zapominają.
Kapitan zrozumiał mój żart, i śmiejąc się odpowiedział mi angielskiem przysłowiem: że moje oczy są daleko większe niżeli mój żołądek, gdyż widział iż przy stole nie wielki miałem apetyt, chociaż przez cały dzień pościłem; oświadczył mi też, iż chętnie dałby sto funtów szterlingów, gdyby mógł widzieć skrzynię moją w dziubie orła, a potem spadającą z tak nadzwyczajnej wysokości: jest to, powiedział, wypadek tak uderzający i rzadki, iż zasługuje aby potomności został podany. Porównanie z Faetonem było tak blizkie, iż nie omieszkał przystosować go tutaj, lecz zdawało mi się że nie na swojem miejscu.
Kapitan powracał z Tonkinu do Anglji, lecz zapędzony został aż pod 40ty stopień szerokości i 143ty stopień długości ku północno wschodniej stronie. Dwa dni po mojem na okręt przybyciu, powstał mocny wiatr passatny; płynęliśmy ku południowi, potem koło brzegów Nowej Holandyi, aż nareszcie południowo-zachodni wzięliśmy kierunek i objechaliśmy przylądek Dobrej Nadziei. —
Podróż nasza była bardzo pomyślną, lecz nie chcę jej szczegółami nudzić czytelnika. Kapitan