Strona:Podróże Gulliwera T. 1.djvu/339

Ta strona została uwierzytelniona.

w mniemaniu że inaczej moich ust dosięgnąć nie potrafi. Córka moja uklękła przedemną prosząc mnie o błogosławieństwo moje, ale ja jej wcale nie widziałem aż wstała; bo przyzwyczajony byłem zadzierać ciągle głowę i patrzyć do wysokości 60 stóp; objąłem ja potem ręką dla podniesienia jej do góry. Z niektórymi w domu znajdującymi się przyjaciołmi moimi i służącymi tak się obeszłem, jakbym ja był olbrzymem a oni karłami. Powiedziałem żonie mojej że była zanadto oszczędną, bo znajduję ją i moją córkę zupełnie schudzone i głodem zmorzone. Słowem postępowanie moje było takie, że wszyscy myśleli iż cierpię pomieszanie zmysłów. To jest przykład, jak silny wpływ wywierają przyzwyczajenie i przesądy.

Niezadługo porozumiałem się zupełnie z familią i przyjaciołmi moimi. Żona moja życzyła sobie, ażebym się nigdy więcej nie puszczał na morze, ale los inaczej postanowił, jak czytelnik w dalszym ciągu dowiedzieć się może. Niniejszem zaś kończę drugą część moich nieszczęśliwych podróży.