stały sposób do życia. Powiedział mi, że zamyśla odprawić podróż do Indyi wschodnich, a nareszcie po wielu przysposobieniach, zaproponawał mi miejsce pierwszego chirurga na swoim okręcie. Podchirurg i dwaj pomocnicy, mieli być pod mojemi rozkazami, miałem dostać podwójną płacę; w końcu dodał, że gdy w marynarce tyle prawie posiadam znajomości ile on sam, więc przyrzeka mi zasięgać zawsze mojej rady, równie jak bym był współdowódzcą okrętu.
Powiedział mi jeszcze wiele pochlebnych dla mnie rzeczy, a ponieważ znałem go jako człowieka bardzo poczciwego, nie chciałem jego propozycyi odrzucić. Chęć widzenia świata, była we mnie mimo doznanych nieszczęść, tak silną jak przedtem. Jedyna trudność była, dostać pozwolenie mojej żony; lecz uzyskałem je, przedstawiając jej, jakie korzyści dzieci nasze z tej podróży mieć mogą.
Wypłyneliśmy dnia 5o sierpnia 1706 i 11o Kwietnia 1707 wylądowaliśmy przy fortecy Śo Grzegorza, gdzieśmy trzy tygodnie zabawili, dla orzeźwienia naszych ludzi, z których większa część w drodze zachorowała.
Ztamtąd żeglowaliśmy do Tunkinu, gdzie kapitan przez kilka miesięcy zostać postanowił, bo towary które chciał zakupić, jeszcze w gotowości na miejscu nie były i dopiero w przeciągu kilku miesięcy można było je dostać. Dla wynagrodzenia wynikającej ztąd szkody, kupił szalupę, naładował ją towarami, któremi Tunkińczycy zwykli