chroniąc się do jaskiń i piwnic, a domy ich zostają zniszczone.
Jeżeli trwają w uporze i powstaniem grożą, wtedy drugim sposobem ich karze, spuszcząjąc im na głowy całą wyspę, przezco i miasto i ludzi zniwecza. Lecz Król rzadko chwyta się tej strasznej ostateczności i ministrowie nie odważają się doradzać mu tego, bo równie się obawiają nienawiści narodu, jak zniszczenia całego swego majątku, który się na stałym lądzie znajduje; wyspa zaś jest całkiem własnością Królewską.
Jest jeszcze ważniejsza przyczyna czemu Król tylko w najgorszym razie drugiego sposobu karania używa; jeżeli bowiem miasto które chcą zniszczyć, ma obok wiele skał sterczących, — a te przy części miast istotnie się znajdują, bo mieszkańcy umyślnie podobno dla zapobiegania podobniemu nie szczęściu, takie położenia wybierają — więc spód wyspy lubo z dyamantu i 200 łokci grubości mający, mógłby zostać stłuczony przez tak gwałtowne uderzenie, albo też pęknąć przez zbliżenie się do ogniów w domach; jak to się często naszym kominom zdarza, chociaż są z żelaza lub kamieni zrobione. Lud zna to wszystko i wie jak daleko może posunąć swój upór, kiedy wolność i majątek są zagrożone.
Jeżeli Król bardzo jest rozgniewany i zamierza zniszczyć jakie miasto, natenczas spuszcza wyspę pomału i z największą ostrożnością, pod pozorem, jak mówi, nieszkodzenia mieszkańcom, ale w istocie obawia się ażeby nie pękł spód wyspy,