Strona:Podróże Gulliwera T. 2.djvu/050

Ta strona została uwierzytelniona.

Niezadługo znalazłem dom pana do którego miałem list, oddałem go i najgrzeczniej zostałem przyjęty. Znakomity ten pan, nazwiskiem Munodi, kazał w swoim domu urządzić dla mnie pokój, który przez cały pobyt mój tamże zamieszkiwałem ciągle jak najlepszego obchodzenia się doznając.

Nazajutrz wyjechał ze mną w swoim powozie dla pokazania mi miasta, które jak pół Londynu jest wielkie, lecz domy są bardzo źle zbudowane i wszystkie prawie blizkie upadku. Lud