Strona:Podróże Gulliwera T. 2.djvu/103

Ta strona została uwierzytelniona.

zwyczaj przenikliwe i żywe oczy. Arystoteles zaś był schylony i chodził na jednej kuli. Twarz miał chudą, włosy krótkie i rzadkie, głos bardzo słaby. Spostrzegłem że obydwaj wcale obcemi byli swoim towarzyszom i że nic o nich nigdy nie słyszeli.

Jeden z duchów, którego nie chcę wymieniać, powiedział mi do ucha: że wszyscy ci wykładacze trzymają się zawsze w największem oddaleniu od swoich autorów; wstydzą się bowiem niezmiernie, że tak fałszywie wytłomaczyli myśli tych wielkich pisarzy i potomności je podali. Przedstawiłem Homerowi Dydymusa i Eustatiusa, i mymogłem na nim, aby się z nimi lepiej obchodził niż może zasłużyli; poznał bowiem zaraz, że nie mieli dostatecznego rozumu do pojęcia tak wielkiego poety. Arystoteles zaś rozgniewał się mocno, gdy mu opowiadałem o pracach Skota i Ramusa, przedstawiając tych dwóch uczonych. Zapytał się ich czy wszyscy do tej klassy należący są tak głupiemi i ograniczonemi jak oni.

Prosiłem potem gubernatora, ażeby przyzwał Kartezyusza i Gassendego, i namowiłem ich ażeby system swój przełożyli Arystotelesowi. Sławny ten filozof wyznał otwarcie, że wielkie popełnił w fizyce błędy, zasadzając się przy wielu rzeczach na własnych domysłach, co każden człowiek czynić zwykle musi. Podług jego mniemania: system Gassendego, który naukę Epikurego ile możności ozdobił i jako godną przyjęcia wystawił, równie i zasady Kartezyusza odrzucić