przedstawić, i czy moją radę przyjąć raczy czy nie, w każdym razie postanawiam zostać na zawsze w tym kraju i przyjąć od Jego Królewskiej Mości ofiarowaną mi posądę, a to ażebym mógł przepędzić życie w towarzystwie tych tak wyższych od nas istot, jeżeli raczą osądzić mnie godnym tego zaszczytu.
Pan do którego to mówiłem i który jak już wspomniałem dobrze rozumiał po balnibarbsku, odpowiedział mi z uśmiechem oznaczającym zwyczajnie litość jaką mamy nad czyją niewiadomością: że cieszy się iż zamyślam zostać na zawsze w kraju i prosił mnie o pozwolenie udzielenia mojego postanowienia drugim osobom w towarzystwie. Uczynił to, i przez dosyć długi czas rozmawiali ze sobą językiem krajowym z czego ani słowa zrozumieć nie mogłem, ani potrafiłem poznać po ich minach wrażenia, jakie moja mowa na nich sprawiła. Po krótkiem milczeniu powiedział do mnie ten sam pan: że jego i moi przyjaciele (tak łaskawie raczył się wysłowić) są niezmiernie zadowoleni z rozsądnych uwag, które zrobiłem nad korzyściami i szczęściem nieśmiertelnego życia, i życzyliby dowiedzieć się, jaki plan życia ułożyłbym sobie, jakim bym się oddał zatrudnieniom, gdybym się był urodził Struldbrugiem. Odpowiedziałem, że łatwo być mymownym gdy idzie o tak przyjemny i bogaty przedmiot, szczególnie u mnie, którego fantazya zawsze lubiła zatapiać się w podobne marzenia: cobym czynił gdybym był królem, generałem lub lordem, a nawet w razie nieśmiertel-