Luggnaggu inaczej się rzecz ma: tu nie panuje wcale nienasycona chęć życia, bo przykład Struldbrugów najskuteczniej zapobiega temu. Plan życia który ja sobie ułożyłem jest nieroztropny i niedorzeczny, bo zasadza się na bezustannej trwałości sił, zdrowia i młodości, których nawet najnierozsądniejszy człowiek, i w swoich życzeniach najrozwioźlejszy spodziewać się nie powinien. Nie idzie o to, jak człowiek w kwiecie wieku, zdrowiem i bogactwami obdarzony, szczęśliwie żyć może; ale jak przepędzi życie wieczne połączone z wszelkiemi niedogodnościami wysokiej starości. Lubo niewielu ludzi życzyło sobie wiecznie żyć pod takiemi warunkami, przecię zrobił postrzeżenie w Królestwie Balnibarbskiem i Japonji; iż wszyscy, nawet najstarsi usiłują wszelkiemi sposobami odwlekać śmierć swoją, i nikt chętnie nie umiera, wyjąwszy tych, którzy są przez największe boleści i zgryzoty dręczeni. Odwoływał się do mojego w tym względzie zdania, czy tego samego sposobu myślenia nie znalazłem w krajach przezemnie zwiedzanych albo i w mojej ojczyznie.
Po tej przemowie, opisał mi dokładnie Struldbrugów. Ci ludzie, powiedział, nie odróżniają się w niczem aż do trzydziestego roku życia od innych śmiertelnych, w tym wieku zaś stają się melancholicznemi i smutnemi, co w dalszym wieku wzrasta aż do ośmdziesiątego roku. Dowiedział się tego z własnego ich wyznania, inaczej nie mógłby sądzić o tem, gdyż najwięcej dwóch lub trzech Struldbrugów rodzi się w stu latach,