był cenić spokojne życie które prowadziłem. Opupuściłem jednak moją żonę będącą w ciąży, i przyjąłem ofiarowane mi dowództwo kupieckiego okrętu „Awanturnik“ trzysta pięćdziesiąt beczek ładunku obejmującego. Posiadałem dokładną znajomość marynarstwa, i gdy sobie stan chirurga mocno sprzykrzyłem, w którym tylko przy zdarzonej okazyi praktykować chciałem, wziąłem przeto zsobą młodego człowieka bardzo biegłego w tej professyi, nazwiskiem Robert Purefoy.
Dnia 7o września 1810 roku, rozwinęliśmy żagle w Portsmuth, a 14o t. m. spotkałem się przy wyspie Teneryffa z kapitanem Pocok z Bristolu, udającym się do Honduras dla ścinania drzewa Kampeszowego. Dnia szesnastego wielka burza rozłączyła nas i poźniej dowiedziałem się że jego okręt rozbił się i że wszyscy majtkowie i podróżni na okręcie się znajdujący potonęli, wyjąwszy jednego kuchcika. Kapitan ten był człowiek bardzo godny i biegły w swojej sztuce, ale zanadto uporczywym w raz powziętych mniemaniach, i to zdaje mi się było powodem tak jego, jako i tylu jemu podobnych ludzi zguby. Gdyby był poszedł za moją radą, siedziałby teraz spokojnie i bezpiecznie jak ja, przy swojej familji.
Wiele ludzi straciłem przez choroby panujące w tych okolicach, i byłem przymuszony werbować majtków w Barbados i na wyspach Leewardskich, gdzie mi właściciele okrętu wylądować rozkazali. Niezadługo mocno tego żałowałem, bo przekonałem się, że większa część z nich składała się