Strona:Podróże Gulliwera T. 2.djvu/157

Ta strona została uwierzytelniona.

i wyszedłem na drogę, pełen ciekawości, co też te zwierzęta tak przestraszyć mogło. Lecz oglądając się na około, nic nie zobaczyłem jak tylko konia, który się powoli przechadzał na polu; i to było przyczyną ucieczki oblegających mnie zwierząt, które go pierwej niźli ja spostrzegły. Koń zbliżył się do mnie, stanął, cofnął się trochę i spoglądał na mnie uważnie, zdawając się być bardzo zadziwionym. Oglądał moje ręce i nogi, i chodził na około mnie kilka razy. Chciałem iść moją drogą, lecz zastąpił mi, patrząc się na mnie łagodnem okiem, i nie okazując najmniejszej słkonności do czynienia mi gwałtu.