Strona:Podróże Gulliwera T. 2.djvu/160

Ta strona została uwierzytelniona.

bnem mniemaniu, miałem do nich następującą przemowę:

„Łaskawi panowie: jeżeli jesteście, jak mi się z pewnością zdaje, czarnoksiężnikami, rozumiecie zapewne wszystkie języki; ośmielam się przeto uwiadomić panów: że jestem biednym i nieszczęśliwym Anglikiem, który przez zawistny los swój wyrzucony został na te brzegi. Proszę przeto ażeby jeden z panów chciał mi pozwolić abym wsiadł na niego, jakby był prawdziwym koniem, i zaniósł mnie do jakiego domu lub miasta, gdziebym mógł znaleźć pomoc mojej niedoli. W nagrodę za tę przysługę ofiaruję panom ten nóż i tę bransoletkę — i wyjąłem obie te rzeczy z kieszeni.