Strona:Podróże Gulliwera T. 2.djvu/170

Ta strona została uwierzytelniona.

dzielone na wiele oddziałów. Konie siedziały przy nich tylnemi nogami na wiązkach słomy. W środku stało wielkie koryto, którego przegródki odpowiadały oddziałom mniejszych koryt, tak że każdy koń jadł porcyą swoją siana i owsa w mleku gotowanego z wielką przystojnością i regularnością. Sprawowanie się źrebiąt obojga płci było bardzo skromne i spokojne, a mojego gospodarza i jego żony najgrzeczniejsze dla gościa. Gniady rozkazał mi ażebym stanął koło niego, i miał długą rozmowę ze swoim przyjacielem o mnie, com poznał z częstego spoglądania na mnie gościa i powtarzania wyrazu Jahu.

Przypadkiem nosiłem wtenczas moje rękawiczki; gdy to gniady, mój pan spostrzegł, zdawał się być bardzo zadziwiony i znakami dał mi to poznać, że się zdumiewa com zrobił z mojemi przedniemi nogami; położył kilka razy na nie kopyto, dając mi tem