Strona:Podróże Gulliwera T. 2.djvu/252

Ta strona została uwierzytelniona.

korzenie, jedzą różne zioła, szukają zdechlizny a czasem łapią łasice i luhimusy (gatunek dzikich szczurów) które z wielką chciwością połykają. Natura uczy je wydrążać paznokciami głębokie jamy na spadzistej stronie pagórków, gdzie robią sobie legowiska; samice sporządzają sobie daleko obszerniejsze, żeby się w nich kilka młodych zmieścić mogło.

Od dzieciństwa pływają jak żaby i mogą zostawać bardro długo pod wodą gdzie łapią ryby, które samice do domu dla swych młodych zabierają. Przy tej okoliczności niech mi czytelnik pozwoli opowiedzieć ciekawą bardzo awanturę.

Jednego dnia przechadzałem się z moim obrońcą, rudym koniem, na polu, a że było gorąco, prosiłem go ażeby mi pozwolił kąpać się w rzeczce w poblizkości będącej. Otrzymawszy pozwolenie, rozebrałem się zupełnie i wszedłem powoli do wody. Przypadkiem stała za poblizkim pagórkiem młoda samica Jahu i widziała to wszystko: natychmiast zdjęta pożądliwością, (jakem się ja i rudy koń domyślał) przybiegła z największą prędkością i wskoczyła w odległości może pięciu łokci odemnie w wodę. Nigdy w życiu mojem nie przeląkłem się podobnie. Koń pasł się w niejakiej z tamtąd odległości, nie spodziewając się żadnej przygody. Samica ściskała mnie w sposób najdrażliwszy, a ja tak głośno zacząłem krzyczeć iż koń przybiegł; puściła mnie natychmiast, ale najniechętniej, i wyskoczyła na przeciwległy