Strona:Podróże Gulliwera T. 2.djvu/276

Ta strona została uwierzytelniona.

deszczułkami z drzewa, które przypasałem i przywiązałem do wierzchniej skóry; skoro i te zużyte były, zastąpiłem je skórą z Jahusów suszoną na słońcu. Często wyjmowałem miód z wydrążonych drzew, mięszałem go z wodą lub jadłem z chlebem. Nikt przeto nie doświadczył lepiej odemnie prawdy tych dwóch zasad: że natura daje się z łatwością zaspokoić, i że potrzeba jest matką przemysłu.

Używałem najlepszego zdrowia ciała i największej spokojności duszy. Nie martwiłem się nad niestałością lub zdradą przyjaciela, ani nad obrazami otwartego lub skrytego nieprzyjaciela. Nie miałem sposobności do przekupiania, pochlebiania, i płaszczenia się, dla zjednania sobie przychylności możnego lub jego faworyta. Nie miałem potrzeby bronić się przeciwko oszukaństwu lub ucięmiężeniu. Nie było tam lekarzy dla zniszczenia mojego zdrowia, ani prawników dla zrujnowania mojego majątku; ani szpiegów dla czatowania na moje słowa i czynności, lub wymyślania przeciwko mnie skarg za pieniądze. Nie było szyderców, plotkarzy, obmowców, złodziei, łotrów, adwokatów, podłych stręczycieli, głupców, graczy, polityków, mędrków, hipokondryków, nudnych gadaczy, sprzeczników, gwałcicieli, morderców i wirtuozów, ani naczelników stronnictw i stronników, podrzegaczy do rozpusty przykładem lub zwodnictwem: żadnych więzień, toporów, szubienic i pręgierzy, ni kupców i rzemieślników oszukujących; nie było dumy, próżności i affektacyi; fanfaronów, pijaków i wszete-