I żądło wpuścić w śpiącego, jam zdławił zatrutą duszę.
A potem, jak ropucha lub jaszczur, chciał wpełznąć mi w ucho,
Lub stawał na mej drodze, jak turnia lub krzew jadowity...
W końcu go pochwyciłem w postaci ślepego Tiriela
I tum go przyniósł. Zabierzcie ojca wraz z Myrataną».
Stali wzdyć pomieszani, a Tiriel głos podniósł srebrny:
«Przecz, węże, nie synowie, stoicie?... Weźcie Tiriela,
Zabierzcie Myratanę, uczyńcie z nich krotochwilę.
Powrócił ślepy Tiriel i jego nieszczęsna głowa
Czeka na wasze szyderstwo! Chodźcie, przeklęci synowie!»
Tymczasem zbiegli się inni synowie Tiriela,
Straszliwą mocą Ijima wskróś przerażeni. Wiedzieli,
Że miecz i puklerz daremne, że na nic pancerz żelazny,
Gdy Ijim wyciągnie ramię; odbije się odeń strzała,
I ostry miecz się pokruszy w tem jego nagiem ciele.
«Żali to prawda, Heuxosie, żeś ojca starego obrócił
Na wiatrów zimnych igrzysko?» rzekł Ijim: «Zali to prawda?
A jeśli on jest szatanem, wy zasię obłudnikami!
Zali to dom Tiriela? Zali on fałszem, jak Matha
I mrokiem, jak pustka Orku? Precz, precz, odemnie, szatani,
Bo Ijim nie chce wyciągnąć ramienia przeciwko wam»...
To rzekłszy, zwrócił się Ijim ponury i szedł milczący
Ku tajniom boru, tak całą szedł noc bezludną drogą.