«O sprzymierzeńcze złych duchów, przeklęty mężu grzechu!
Jam twoją niewolnicą — któż każe-ć mi zbawiać od śmierci?
Dla ciebiem to uczyniła, gdyż jesteś odarty z wzroku.»
«Prawda, że to jest puszcza wszystkich, krwią srogich bytów.
Czyż Tiriel srogi, Helo? Patrz! Jego córka najmłodsza
Śmieje się z gniewu, raduje z buntu i szydzi z miłości.
Przez dwa dni nic nie jadłem; wiedź mnie do Hara i Hevy;
Lub cię obarczę tak strasznem przekleństwem rodziciela,
Że się robactwo rozpełznie po twych śmiertelnych członkach.
Teraz mnie prowadź! ja-ć każę, prowadź do Hara i Hevy»
«O srogi burzycielu! o pożeraczu mściwy!
Zawiodę-ć do Hara i Hevy — niechaj cię oni przeklną —
Niech przeklną, jak tyś przeklinał, lecz oni są inni, niż ty!
Święci, przebaczający, pełni litośnej miłości,
Zapominają krzywdy najoporniejszych dzieci —
A ty obyś był umarł, nimeś swe dzieci przeklął».
Spojrz w moje oczy, Helo! — i patrz (albowiem masz oczy),
Jak z tych kamiennych fontan cieką mi łzy; czemu płaczę?
Dlaczego te ślepe doły nie puszczą żądeł w ciebie?
Śmiej się, ty żmijo! najmłodszy ty płazie Tiriela!
Śmiej się, gdyż ojciec twój Tiriel dostarczy-ć powodu do śmiechu,
Albo mnie prowadź w namioty Hara, ty dziecię klątwy».
«Niech zmilknie twój język szatański, morderco bezwładnych dzieci!
Zawiodę-ć w namiot Hara, nie bym się bała twej klątwy,
Lecz czuję, że oni cię przeklną i kości twoje wstrząsną