Nadobnej dziewce z Inverness Żadnych rozkoszy nie da świat;
Na jej obliczu strugi łez, Promień jej oczu smutnie zbladł:
O dniu Drumossie, tyś mój kat! Tyś mi radosny zabrał śmiech!
W dniu tym mój ojciec drogi padł I moich braci padło trzech!...
Glina całunny dla nich płat, Zieloną trawą zarósł grób;
Najdroższy młodzian w kwiecie lat Usnął na wieki u ich stóp.
O Panie! znam cię: groźnyś król! Ludzkim męczarniom jesteś rad; Tak mnie zesmagał dziś twój bat.
O GDYBYŚ STAŁA GDZIEŚ ŚRÓD PÓL!
O gdybyś stała gdzieś śród pól, Gdzie wichry dmą, gdzie wichry dmą,
Jaćbym otulił płaszczem swym Tę postać twą, tę postać twą.
Gdyby się zerwał strasznych klęsk Burzliwy gon, burzliwy gon,