Był i mnich także, wielce urodziwy,
Szykowny jeździec, namiętny myśliwy;
Męskiej postawy, a godnej opata!
Miał nie jednego w swej stajni bachmata;
A kiedy pędził, jak szalony, błonią,
Tak uździenice na wietrze mu dzwonią,
Jak gdyby były dzwonkami w kościele,
Przy którym pan ten miał w zarządzie cele.[1]
Na Benedykta świętego regułę
Czy też Maurusa miał serce nieczułe;
Sprawy to stare, a on stare sprawy
Zawsze zostawiał w spokoju, łaskawy;
Za to hołdować nowym prądom raczył:
U niego przepis nie wiele tam znaczył,
Jeśli łowiectwo między grzechy składa;
A już za słowo, które wręcz powiada,
Że mnich, jak ryba bez wody, się stawa,
Jeśli odbiegnie od mniszego prawa —
To jest, gdy nie chce wciąż siedzieć za kratą, —
Pusta łupina byłaby dlań stratą.
I słusznie myślał. Cóż? Jak oszalały
Miał się zagrzebać w klasztorne szpargały?
Miał się mozolić, jak gdyby najęty,
By od tej pracy — jak Augustyn święty
Radzi nam ludziom — aż dostać pęcherzy?
I światu jakiś wzgląd się przynależy —
I cóż natenczas ze światem się stanie?
Haruj, kto lubi takie harowanie!
- ↑ Ther as this lord was keper of the celle. Ustęp niezrozumiały. Ponieważ w średnich wiekach cella oznaczała także folwark kościelny, być więc może iż mnich, o którym mowa, był zarządcą folwarku. Chaucer nazywa go panem (lordem), gdyż miał on własne konie i t. d.