Kraj, gdzie są ludzie, i niezamieszkany...
Jam się urodził w ziemi, z której dzieci
Dumne — i słusznie; i choć z nieskalanej
Uszedłem wyspy, której wolność świeci,
Na krańce gdzieś dalekie choć mój okręt leci,
Możem ją kochał; i jeżeli kości
W ziemi, co nie jest moja, kiedy złożę,
Duch mój powróci do ojczystych włości,
Jeżeli schron swój duch wybierać może.
Z tej ja nadziei wieniec sobie tworzę,
Iż w mej rodzinnej ziemi będą pieśni
Moje wspominać; lecz jeśli nie w sporze
Z szczęściem ma sława, jeśli tak się prześni,
Jak ono, — wystrzeliwszy, pogrzebie się w pleśni,
Jeśli me imię wyrzucą z kościoła,
Gdzie lud czci zmarłe — duch mój nic nie powie!
Wawrzyn niech wieńczy znakomite czoła,
Ma cześć w nagrobku spartańskiego słowie:
«Bywali w Sparcie zacniejsi synowie»
Nie chcę współczucia, kolce z tego drzewa
Ranią mnie dzisiaj, co się moim zowie
Posiewem; serce dziś się krwią zalewa:
Wiedziałem, że człek zbiera to, co sam zasiewa.
Dziś wdowa Hadria łzy po mężu leje
I do corocznych ślubów się nie stroi;
Nie naprawiany Bucentaur próchnieje,
On jej wdowieństwa dziś już nie ukoi;
Ma święty Marek swego lwa: on stoi
Gdzie stał, lecz, widać sam urąga sobie
Strona:Poeci angielscy (Wybór poezyi).djvu/185
Ta strona została uwierzytelniona.