Strona:Poeci angielscy (Wybór poezyi).djvu/186

Ta strona została uwierzytelniona.

I temu miejscu, gdzie się cesarz w swojej
Uginał pysze, króle w przeszłej dobie
Zazdrosny wzrok topili w Wenecyi ozdobie.

Gdzie Szwab się korzył, Austryi dziś obuchy;
Gdzie cesarz klękał, na kark cesarz siada;
Prowincyami królestwa, łańcuchy
Krępują miasta, co berło nielada
Ongi dzierżyły! Narodów gromada
Ze słonecznego swej potęgi pola,
Jako lawina z szczytów gór, tak pada;
Niech choć na chwilę ślepego Dandola,
Byzancium zdobywcy, zawładnie tu wola!

Przed świętym Markiem spiżowe rumaki
Palą się w słońcu grzywy złocistemi;
Nie sprawdziły się Doryi groźne znaki?
Nie w jarzmie one i Wenecja z niemi?
Trzynaście wieków jej swobody z ziemi
Znikło, jak rogóż, co w tem miejscu ginie,
W którem nad wody wzrosła błękitnemi.
Nie lepiej skończyć w zniszczenia głębinie,
Niż gnuśnieć w jarzmie wrogów, w niewoli godzinie?

Z młodu, Tyr nowy, wszystka była sławą;
Z zwycięstw przydomek dały jej narody —
Pianta-leone, — bo lwa swego krwawą
Dzierżyła mocą nad lądy i wody;
Wolna, choć brała niejednym swobody,
Twierdza Europy przeciwko Osmanom:
Rywalki Troi, Kandii świadczą grody,