Zaledwie ją kto pozdrowił, w tej chwili
Zaraz szczebioce, śmieje się i mili,
Jak to się napój sporządza miłosny, —
Sztukę tę znała jeszcze z lat swych wiosny.
Był tam i młynarz, chłop krzepki i zdarny,
O tęgich kościach, jędrny, muskularny,
Siłę w niejednym udowodnił czasie:
Skopa w nagrodę w każdym brał zapasie.
Krótki a gruby, barczysty okrutnie,
Z wielką łatwością mógł wysadzić wrótnie,
Albo też łbem je rozbijał na wiory.
Brodę miał rudą, a jak u maciory,
Twardą, szeroko niby rydel ściętą,
Na czubku nosa krostę, porośniętą
Kilkoma włosy, równymi szczecinie,
Z jaką na uszach paradują świnie;
Nozdrza miał czarne i dzikie: u boku
Tarcz i miecz nosił, pyskował co kroku,
A przytem gębę, niby piec rozdziawiał;
W cnotę się, grzesznik, wcale nie zabawiał.
Brał po trzy garnce, kradł zboże z ochotą,
A jednak rękę miał czystą, jak złotą[1].
W niebieskiej czapce a w białym kaftanie
Chodził, do kobzy miał zamiłowanie,
- ↑ Zapewne iluzya do istniejącego dziś jeszcze przysłowia: Every honest miller has a thumb of gold (każdy uczciwy młynarz ma paluch złoty), co znaczy, że młynarz ten choć kradł, był uczciwym młynarzem (Tyrwhitt).