Strona:Poeci angielscy (Wybór poezyi).djvu/244

Ta strona została uwierzytelniona.
V.

Płacz, najśpiewniejsza! Nie wszyscy zdołali
Wpiąć się na taką wyżynę przejasną!
Oto szczęśliwi, co szczęście poznali,
By w nocy czasu, w której słońca gasną,
Świecić jak gwiazdy. A ci, których drasną
Zawiścią swoją ludzie albo bogi,
Że młodo schodzą w głąb mogiły ciasną,
Jeszcze są więksi... Ale w sławy progi
Wciąż jeszcze kilku kroczy śród ciernistej drogi.



VI.

Dziś z nich najmłodszy, najdroższy nie żyje!
Pieszczota twego wdowieństwa! Pobladły
Kwiat, co dziewicze łzy miłości pije,
Które na niego, zamiast rosy, padły!...
Płacz, najśpiewniejsza! Nikłemi widziadły
Twe najcudniejsze stały się nadzieje!
Wszak kwiat z korony burze już okradły,
Tak, że przenigdy w owoc nie dojrzeje:
Lilia padła złamana - orkan nie szaleje...



VII.

W stolicę poszedł, tam, gdzie śmierć króluje
Pośród powiędłej swoich ofiar świty!
Za przenajczystszych cenę tchnień gotuje
Grób on dla siebie, gdzie wieczności szczyty!