Strona:Poeci angielscy (Wybór poezyi).djvu/271

Ta strona została uwierzytelniona.

Wybrać zśród ludzi kochankę lub druha,
Innych, choć pięknych i wielkiego ducha
Strącić w pomroki zimnej niepamięci.
Takie to prawo moralność dziś święci
I to jest droga ubita, po któréj
Kroczą strudzonych niewolników chóry,
Utartym życia zbliżając się torem,
Gdzie Śmierć ich wita nad grobu otworem...
I tak to człowiek, łańcuchem przykuty
Do przyjaciela, co może zatruty
W sercu, co może złym się równa wrogom,
Stąpa tą pustą, nieskończoną drogą.

Miłość w tem różna od prochu i złota,
Że, choć dzielona, nie traci żywota;
Miłość, jak rozum, co potężniej błyska,
Zapatrzon w prawdę; do twego ogniska,
O Wyobraźni! podobna, co swemi,
Przewspaniałemi światły, zrodzonemi
Z niebios i nizin i z głębin, gdzie wrząca
Myśl ludzka działa, ni blaskiem z tysiąca
Pryzm i zwierciadeł świat zalewa cały
I Błąd zabija odbiciem swej strzały.
Ciasne to serce, co jedno miłuje,
Ciasny ten umysł, co jedną myśl snuje,
I duch ten ciasny, co kształt jeden tworzy;
On wieczność swoją sam do grobu złoży.

Od cielesnego duch się różni bytu,
Jak zło od dobra, rozkwit od przekwitu;
Jak to, co pełza, od tego, co kroczy;
Jak to, co brudne i wnet w grób się stoczy,