Strona:Poeci angielscy (Wybór poezyi).djvu/322

Ta strona została uwierzytelniona.

Odkryj swą boleść — odkryj przed istotą,
Co na samotnej, ustronnej tej wyspie
Była ci stróżem twoich snów i wszystkich
Dni twego życia od pierwszej młodości,
Gdy kwiaty ręką zrywałeś bezmyślną,
Aż do tej chwili, kiedy ramię twoje
Zaczęło dzierżyć ten łuk bohaterski.
Serca twojego odsłoń tajemnicę
Przed dawną Mocą, która uświęcone
Odbiegła trony, usłyszawszy wieszczbę
O narodzinach — tak! nowego Piękna,
Wieszczbę o tobie...» Po szybkim namyśle
I z nieprzymgloną źrenicą, takiemi
Odrzekł Apollo słowy, z nabrzmiałego
Dźwięczną melodyą gardła: «Mnemosyne!
Przecz na języku mam twe imię, nie wiem;
Cóż ci mam mówić, o czem wiesz najlepiej?
Cóż się mam silić, ażeby ci wyznać
To, co w twych ustach nie jest tajemnicą?
Zamyka oczy moje jakieś ciemne,
Ciemne, bolesne, niskie zapomnienie;
Silę się zbadać, czegom taki smutny,
Że aż mi smutek ubezwładnia członki,
I potem siadam śród traw i narzekam,
Jak ktoś, co skrzydła miał u ramion. Czemu
Złaman się czuję i klątwą obarczon,
Kiedy ten pana nieznający powiew
Do stóp się moich z upragnieniem łasi?
Po co mam deptać trawy, jakby były
Przenienawistne dla mych stóp?... Łaskawa,
Dobra bogini, chciej mi wytłómaczyć
Niektóre rzeczy nieznane: istniejąż,