Radabym mieszkać, gdzie morze swe wały
Tak cicho rzuca pod nadbrzeżne skały,
Jak gdyby w strachu, by swymi przelewy
Nie wypłoszyło gości z gniazda mewy.
Srebrzysta smuga na głębiach się pali;
Ni pieśń, tak płyną senne szepty fali,
To się cofają, to mkną ku wybrzeżom,
Gdzie lśniące muszle rozrzucone leżą.
Z radością w oku tłum dzieciaków goni
Po piasku, w świeżej wypłukanym toni;
By skarby jakie, raźnie młódź wesoła
Kryształki zbiera albo morskie zioła;
Śmiałemi stopy brodzi śród odmętów,
Statki z papieru puszcza, ni okrętów
Szereg płynących w dal po towar cenny,
Lub ni do floty podobne wojennej.
Gdy głąb się żagwi w różowym zachodzie,
Radabym czekać na rybackie łodzie,
Lśnistą ładowne zdobyczą; południe
Trud nagrodziło, a teraz przecudnie
Barki, stojące w wieczornej przestrzeni,
Łowią w swe żagle żywy blask promieni,
Niby te w złotej wykąpane jaśni
I w purpurowych ogniach statki z baśni.
A te gwiaździste, pełne czaru noce,
Gdy światło zmierzchne śród mroków migoce,
Strona:Poeci angielscy (Wybór poezyi).djvu/375
Ta strona została uwierzytelniona.
BRZEG MORSKI.